Agata Graś: Każde wyjście to dla mnie kolejne doświadczenie. Za każdym razem ja, czy każdy inny zawodnik/ zawodniczka chce wypaść jak najlepiej, więc wraz z kolejnym przygotowaniem dokłada się kolejną ‘cegiełkę’ do tego, aby poprawić wszelkie niedociągnięcia, błędy i zaprezentować w jeszcze lepszej odsłonie samego siebie. Najbardziej zadowolona jestem z mojego trzeciego życiowego startu na zawodach NPC, gdyż pomimo wszelkich przeciwności (od początku przygotowań do trzeciego startu nie miałam dostępu do profesjonalnej siłowni, trenowałam jedynie w domowej piwnicy, na podstawowym sprzęcie, który składał się z ławeczki, wyciągu, sztangi i hantli) związanych z COVID-19, udało mi się przygotować jak do tej pory najlepszą formę i zaprezentować ją na olśniewającej scenie Festiwalu Sportów Sylwetkowych. Stworzony klimat scenerii i wewnętrznie odczuwalny spokój, że w całej rozciągłości przygotowań dałam z siebie ponad 100% trzymając się wyznaczonego planu, diety pozwolił mi na swobodę i prezentację w jeszcze lepszej odsłonie.
Agata Graś: Fenix Team i wybór Norberta Tymczaka na mojego trenera to najlepszy wybór jakiego mogłam dokonać. Dlaczego on i jego team? Długo szukałam odpowiedniej i kompetentnej osoby, która odpowiedzialnie mogłaby pokierować i przygotować mnie do startu w zawodach, które niegdyś były dla mnie tylko marzeniem.
Do Norberta zgłosiłam się na tzw. "otwartych dniach konsultacji’’, gdzie mogliśmy porozmawiać w cztery oczy i ustalić, czego tak naprawdę oczekuję. Zaimponował mi swoim fachowym podejściem do sprawy, zasobem kompetencji i wiedzy jaką posiada tym bardziej, że jest nie tylko trenerem, ale i również zawodnikiem, pasjonatem i założycielem Fenix Teamu, a zawodniczki spod jego ,,skrzydeł’’ są zawsze fantastycznie przygotowane i królują na podium nie tylko w Polsce, ale i za granicami kraju. Choć jak wiadomo nie tylko to się liczy. Najbardziej w Fenix Team’ie cenię to, że osoby do niego należące tworzą jedną wielką rodzinę, a spotykając się na zawodach rywalizujemy z uśmiechem na twarzy jednocześnie kibicując sobie nawzajem!
Agata Graś: W najbliższych planach mam start w sierpniu i wrześniu tego roku. Po tych dwóch startach, prawdopodobnie poświęcę nieco więcej czasu na rekompozycję sylwetki, jednak szczegóły ustalimy wspólnie z trenerem po zawodach.
Nie myślałam jeszcze nad zmianą federacji, raczej pozostanę w NPC, choć czas pokaże co będzie dalej.
Tak. jak już wspomniałam, start w zawodach był moim marzeniem. Nie chodziło o zdobycie medalu czy miejsca, ale sama możliwość wzięcia udziału, by móc stanąć na scenie obok osób, które również tak jak ja, całą swą uwagę poświęcają pasji do kulturystyki, a scena jedynie stanowi ukoronowanie ich ciężkiej i sumiennej pracy nad własnym ciałem i sylwetką. Realizację marzenia zawdzięczam mojemu narzeczonemu, który w głównej mierze przyczynił się do jego spełnienia. Nigdy we mnie nie zwątpił, wspierał na każdym kroku zapewniając mi psychiczny spokój i komfort, czy to w dniu zawodów, czy podczas ciężkiej drogi w przygotowaniach do nich.
Moją największą motywacją jest dla mnie moja osoba, ponieważ z każdym występem, dniem przygotowań, z treningu na trening wkładam całe serce w to, aby realizować swój plan. Nic nie cieszy bardziej, niż widoczne rezultaty i postępy. Spoglądając na każde ze zdjęć z minionych zawodów dostaję dawkę turbo motywacji, aby działać i poprawiać swoje słabe partie tym samym zmieniać sylwetkę, by prezentowała się jeszcze lepiej.
Jeśli chodzi o najlepszą sportową sylwetkę uważam, że każda osoba przygotowująca się do zawodów posiada piękne i wysportowane ciało, przez co wskazanie tej ‘najlepszej’ jest bardzo trudne.
Gorsze dni oczywiście się zdarzają. Niekiedy spowodowane są stanem zdrowia, gdzie siła wyższa niestety wymaga, aby odpuścić trening. Czasami też zdarza się, że po bardzo aktywnym dniu nie mam ochoty, aby pójść na trening, bo czuję zmęczenie i spadek energii. Wtenczas przypominam sobie o chwilach spędzonych na scenie, o tym, że kolejnym moim celem jest wspiąć się jeszcze wyżej i zająć lepszą notę. Jednak, aby móc zrealizować cel najpierw muszę konsekwentnie i wytrwale dzień po dniu, krok po kroku realizować plan. Nastawienie jest bardzo ważne w ciągłym procesie przygotowań, bo aby osiągnąć to o czym się marzy, trzeba osiągnąć stan umysłu w którym nie istnieją rzeczy niemożliwe. Wszystko inne to tylko wymówki i przeszkody na drodze, które należy pokonać.
Bywało ciężko z początku, gdy najbliżsi z rodziny nie akceptowali mojego wyboru uważając, że bikini fitness to nie jest sport. Wraz z upływem czasu zaczęli dostrzegać ogrom pracy i wysiłku wkładanego w przygotowania do startu. Tak naprawdę zaakceptowali to dopiero, gdy towarzyszyli mi w pierwszym życiowym starcie. Możliwość obserwacji ludzi mających takie same aspiracje, uczestniczenie w przebiegu całej imprezy pozwoliła przybliżyć odczucia jakie towarzyszą nam – zawodnikom podczas tego dnia, dzięki czemu zyskałam zrozumienie, które przełożyło się na większe wsparcie obecnie. Przykładowo będąc na imprezie rodzinnej wszyscy potrafią zrozumieć to, że mam odpowiednio ułożoną dietę pod własne potrzeby, wyciągam pudełko i jem przygotowany posiłek a nikt nie ma mi tego za złe – wręcz przeciwnie często znajomi pytają o przepis. ?
Jeśli zaś chodzi o reżim treningowy staram się, aby niedziela była dniem regeneracji poświęcając ją maksymalnie w całości swojej rodzinie.
Zaplanowanie treningów, przygotowania posiłków, czasu poświęconego na studia i pracę, w tym czasu wolnego dla bliskich, zakupów i innych zadań niekiedy stanowi ogromne wyzwanie, dlatego każdy tydzień co do dnia, a niekiedy godziny mam dokładnie zaplanowany, aby móc pogodzić wszystkie istotne sprawy.
Uwielbiam trenować całe ciało poświęcając wybranej partii każdy kolejny dzień treningowy, jednak jakbym miała wskazać najlepszą grupę mięśniową zdecydowanie byłyby to pośladki. Ulubionym ćwiczeniem na tą partię to wypychanie na suwnicy, gdzie śmiało mogę użyć dużego ciężaru i nieźle się zmęczyć, co daje mi podwójną satysfakcję i motywację, by na kolejnym treningu znów poczynić krok ku ustanowieniu kolejnego rekordu.