X
X
Menu główne
Menu kategorii
facebook

Branża Fitness walczy w Sejmie

21 sty 2021

Na wczorajszej konferencji sejmowej z udziałem przedstawicieli PFF oraz przedsiębiorców, ponownie zapowiedziano otwarcie branży już od 1 lutego. Do Federacji zgłosiła się już ok. połowa klubów fitness funkcjonujących w Polsce.

Branża alarmuje, że 75% pracowników branży nie otrzymało pomocy ze względu na formę zatrudnienia. Tarcza, mimo zgłaszanych uwag, nie była więc dedykowana. Poza tym Polski po prostu na lockdown nie stać. Branża notuje obecnie 90% spadek. Od 16 października wynosi on już 2,5 mld zł. Rządowa pomoc to jedynie nieco ponad 400 mln zł.

Jak informował na konferencji prezes T. Napiórkowski, ostatnie wyroki sądów z Warszawy i Opola jasno pokazują, że lockdown jest bezprawny.

Prezes podkreślał, że narracja rządu opiera się na jednym badaniu dotyczącym logowania z tel komórkowych w poszczególnych lokalizacjach. PFF ma kilka innych badań, w tym uniwersyteckie, udowadniające, że branża jest bezpieczna.

Dodatkowo, z analiz wynika, że tylko 4% osób korzystających z fitnessu, eventów i hoteli jest w grupie ryzyka.

Propozycje branży, co do reżimu sanitarnego otwieranych obiektów:

12 m 2 na każdą osobę, dystans 2 m, co druga szafka wyłączona z użytku, mierzenie temp, wszechobecna dezynfekcja, obowiązkowe maseczki (poza stricte treningiem).

Pomóc przedsiębiorcom może procedowana wkrótce przez Senat - ustawa odszkodowawcza. Zdaniem szefa PFF może ona rozwiązać wiele problemów przedsiębiorców i może zabezpieczyć rząd przed falą pozwów.

Poparcie w walce o otwarcie branży wyrazili posłowie opozycji, m. in. z PO, Konfederacji, Kukiz 15 i PSL.

Na otwarcie klubów czekają z niecierpliwością trenerzy personalni. Tłumnie dołączają do akcji #veto. Okres lockdownu to dla wielu po prostu okres przestoju i braku zarobku.

Sytuacja branży zupełnie inaczej wygląda w krajach UE. Tam sytuacja epidemiczna jest często gorsza niż w Polsce, a przedsiębiorcy od razu po zamknięciu dostali informację, kiedy i ile dostaną pomocy rządowej. Sytuacja w Polsce jest o tyle dziwna, że nawet ostatni raport EuropeActive, przygotowany na podstawie danych zebranych z klubów fitness i ośrodków rekreacyjnych w 14 krajach, pokazuje, że średni wskaźnik infekcji wyniósł w okresie 6 miesięcy tylko 1,12 na 100 tys wizyt.

Dane te potwierdzili także eksperci z Uniwersytetu w Oslo. Przeprowadzili oni badanie w trakcie lockdownu w Norwegii, kiedy w obiektach sportowych obowiązywał podobny reżim sanitarny, jak w Polsce. Okazało się, że siłownie i kluby fitness nie stwarzają podwyższonego ryzyka transmisji wirusa. Wyniki polskiej branży potwierdzają te dane. Odnotowano tylko kilka przypadków zakażenia na dziesiątki tysięcy klientów.

Mimo to, rząd bierze pod uwagę m. in. badania opublikowane w „Nature”. Służą one wyłącznie opracowaniu zasad ponownego otwierania takich miejsc jak restauracje czy kluby fitness. Badanie to nie uwzględnia m. in. reżimu sanitarnego, a bazuje ma matematycznym modelu szansy zarażenia się.

Przed pandemią w Polsce działało ok. 5-6 tys klubów sportowych (w tym centra jogi, szkoły tańca, ścianki wspinaczkowe, baseny). Z tego ok. 3,5 tys obiektów to kluby fitness i siłownie. Nie wiadomi, ile z nich przetrwa okres lockdownu.

Polecamy także:

senior, UE

UE wspiera aktywność seniorów

x
Zapisz się do newslettera