W zawodzie, jakim jest instruktor fitness jesteśmy zwykle nie tylko „gwiazdami”, które wchodzą na salę i robią wszystko idealnie (przynajmniej: nigdy nie powinniśmy być). Jesteśmy osobami, które dają wskazówki, prowadzą, często odpowiadają przed i po zajęciach na miliony pytań, doradzają dietetycznie, treningowo, dzielą się swoim doświadczeniem. Na zajęciach nie robimy (jak czasem myślą klienci) swojego treningu, tylko skupiamy się na grupie. Ważne jest skorygować błędy klientów i czuwać nad ich poprawną techniką, by od początku nabierali dobrych nawyków. Ważne też będzie instruować ich na bieżąco, jak powinni trenować, jak składać swój grafik zajęć, czasem jak powinni się odżywiać – bo o to pytają. Na zajęciach fitness kluczowa jest też dobra muzyka, która zmotywuje, „da kopa” wtedy, gdy kończy się już siła.
Wiele zależy od tego, jakie są nasze możliwości jako instruktora. Jeśli prowadzimy zajęcia tak, że widzimy także klientów, powinniśmy ich poprawiać, ale jak to robić przez ekran? Jeśli prowadzimy zajęcia w taki sposób, że tylko oni widzą nas – jaką mamy gwarancję, że wykonują ćwiczenia poprawnie? Właśnie dlatego niekoniecznie zaprzyjaźniamy się z online. Dotyczy to tak instruktorów czy trenerów, jak i klientów. Oni także wiedzą, że gdy trening wykonują w domowym zaciszu, ćwiczy im się inaczej i często gorzej. Nie mają motywacji, którą daje muzyka na sali i widok uśmiechniętych twarzy pozostałych ludzi z grupy, czasem nawet nie chce im się tego treningu zaczynać – dom to nie jest miejsce, które kojarzy nam się z przestrzenią treningową. Pamiętajmy o tym, gdy odpalamy swoje onlinowe platformy. To nie jest tylko wyzwanie dla instruktora. To są jakieś działania, które możemy podjąć i które dla nas wszystkich, mimo upływu czasu, są jednak nowe.
Świat fitnessu online nie jest dla każdego. Wymaga nie tylko posiadania określonej, stałej grupy odbiorców (łatwiej jest zacząć prowadzenie zajęć online z ludźmi, których już znamy z zajęć offline), ale też dobrych warunków lub pomysłów na nagrania, a także otwartości, by rozszerzyć swoje kwalifikacje. Nie wszyscy „polubią się” z onlinem. Osoby, które się w nim nie odnalazły, dziś czekają nadal na otwarcie klubów, ale nie miały wyjścia – musiały zająć się czymś innym, bo przecież trzeba jakoś się utrzymywać.
Niejeden instruktor zapewne zadaje sobie to pytanie, a od znajomych wiem, że planujemy powroty… Tzn., że nie tylko ja je planuję.
Na pewno zajęcia online zostaną z nami już na stałe. Dlatego osoby, które jeszcze się do nich nie przekonały… Może powinny jednak dać im drugą szansę? Na pewno też instruktorzy, którzy wrócą na salę, będą bogatsi o nową wiedzę i doświadczenia. A jak wykorzystać onlinowe doświadczenia w realu?