Karol Małecki: Powoli dochodzę do siebie, po tym jak straciłem dorobek życia, przez chore decyzje rządu. Elite Gym już nie istnieje. Straciłem dwie siłownie i musiałem ogłosić upadłość.
Miałem przerwę od treningów, ponieważ nie mogłem się pozbierać po tym co się stało. Powoli wchodzę na obroty i trenuję już regularnie, ale nie na swojej siłowni.
Karol Małecki: Kiedy rok temu branża fitness została zamknięta na najlepsze miesiące, czyli marzec, kwiecień i maj, to nie tylko nie zarobiłem, ale bardzo dużo straciłem. Otworzyli nas na najgorsze miesiące, wróciło 25% osób, na nic to nie wystarczyło i po wakacjach znowu zamknęli. Niestety nie było czego zbierać. Były to za duże koszty stałe. W moim przypadku to 70000 złotych. Nie mogłem pracować, ale leasingi, kredyty i czynsze za lokale musiałem płacić. Serce mi pękło. Pracowałem na to całe życie, a zostałem z niczym.
K.M.: To moje oczko w głowie, a do pracy w akademii podchodziłem profesjonalnie szkoląc przyszłych trenerów personalnych i nie wstydząc się, że wyszli spod mojej ręki. Na razie nie mam do tego głowy i niczego nie planuję.
K.M.: Cała większość niestety ledwo wiąże koniec z końcem, niektórzy musieli sprzedać samochody swoje i swoich żon żeby dalej funkcjonować, oraz wziąć kredyty pod zastaw swoich domów. To się w głowie nie mieści co się wydarzyło.
K.M.: Fitness to najbardziej czysta i zadbana branża, same ćwiczące, dbające o siebie, zdrowe osoby. Powinna normalnie funkcjonować. Ludzie przez całą sytuację, są sfrustrowani i nie dają rady ze swoimi emocjami. Ćwiczenia pomogłyby tylko w odstresowaniu, nabraniu odporności oraz zwiększeniu wydolności organizmu.
K.M.: Planów biznesowych nie mam żadnych póki co, nie wspominając o sportowych. Trzeba mieć pieniądze żeby przygotować się do zawodów i gdziekolwiek pojechać. Nie sądzę żebym wrócił do prowadzenia siłowni.