Piotr Szczurek: Trening funkcjonalny to bardzo wyświechtane i często źle pojmowane określenie, ale lepszego nie znajduje. Dla mnie to co oferuje trening kulturystyczny czy sylwetkowy jest po prostu ubogie i niewystarczające. Według mojej filozofii trening powinien dawać znacznie więcej niż tylko figurę przystającą do obecnie obowiązujących kanonów. Czas poświęcony na trening to inwestycja w sprawność, długowieczność, zdrowie psychofizyczne, a poprawa sylwetki to tylko przyjemny skutek uboczny.
Piotr Szczurek: Dziękuje bardzo:)
Moje treningi na przestrzeni czasu bardzo się zmieniały. Uważam to za klucz do utrzymania motywacji, frajdy i zdrowia. Każdego rodzaju specjalizacja sportowa na dłuższy czas nie będzie zbyt zdrowa. Jednak zawsze bazą był odpowiednio dobrany do celu trening oporowy.
Obecnie mój trening podporządkowany jest nowej przygodzie, którą niedawno rozpocząłem, czyli startom w formule MMA.
W związku z tym trenuje 2 razy w tyg na siłowni i 4 razy na macie przeplatając jednostki stójkowe z graplingowymi.
Piotr Szczurek: Czy zweryfikowała? Na pewno zmieniła. Jeśli chodzi o trenerów „sezonowych”, którzy nie mają ani serca ani wiedzy do wykonywania tego zawodu… ich zawsze weryfikuje czas. Pojawiają się i znikają.
Piotr Szczurek: Nawet podczas lockdown’u, kiedy wszyscy siedzieliśmy w domach, pracowałem z większością swoich ludzi online. W swojej pracy najważniejszą wartością, którą zawsze próbuje przekazać swoim podopiecznym jest konsekwentna praca w warunkach, które są dostępne. Dla mnie największym sukcesem trenerskim nie jest doraźne osiągniecie mitycznej „kraty” na brzuchu, ale wyrobienie w ludziach nawyku systematycznej aktywności fizycznej.
P.Sz.: Nie wahałem się ani minuty! Nie negocjowałem, chciałem się zaczepić i mieć szanse zrealizować marzenie oraz pokazać na co mnie stać. Biorąc walkę w zastępstwie, na 2 tygodnie przed galą, podjąłem ryzyko, które się opłaciło. W FAME MMA dopiero się rozgrzewam, treningi sprawiają mi wielką radochę, dlatego zamierzam się tym bawić i dać kilka efektownych walk.
P.Sz.: Doskonalenie się w trudnej sztuce MMA, skopanie kilku tyłków w drodze po pas FAME MMA.
P.Sz.: Pochodzę z Tuchowa, małej miejscowości w województwie małopolskim, gdzie do wyboru były tylko 2 dyscypliny: judo i piłka nożna. Na szczęście wybrałem judo?
P.Sz.: Wystąpiłem w NWP żeby się sprawdzić oraz pokazać, że mając 35 lat, trenując w określony sposób, można być sprawnym człowiekiem nawet bez specjalistycznego przygotowania.
Chciałem pokazać wyższość treningu funkcjonalnego nad sylwetkowym.
P.Sz.: Mie odpuściłem, raczej zaadaptowałem się do panujących warunków. Od lat nie liczę kalorii i odżywiam się intuicyjnie. Dla kogoś z moim doświadczeniem i nawykami nie było to trudne. Bo sekret skutecznego odżywiania tkwi w tym, żeby dostosować dietę do okoliczności a nie odwrotnie.
P.Sz.: Zwiększył zasięgi, co zamierzam w wykorzystać w swojej działalności w SM. Jest wielu wartościowych trenerów, którzy giną w otchłani Internetu. Niestety można być najlepszym fachowcem na świecie, ale co z tego, jeśli nikt się o tym nie dowie? Dlatego od dawna, jeszcze przed programem, starałem się tworzyć wartościowy ale lekkostrawny i humorystyczny content.
P.Sz.: Wydaje mi się, że jestem dość charakterystyczną postacią z wyraźnymi poglądami, których nie boję się głośno wypowiadać… ale czy się wyróżniam? Według mnie, żeby czuć się spełnionym zawodowo, należy permanentnie doskonalić swój warsztat. Ten zawód to niekończąca się przygoda i to jest najfajniejsze!
Dzięki!