Sonia Saternus: Zgadza się. Czy się spodziewałam? W ogóle nie przeszło mi przez myśl, że mogłabym na swoich pierwszych zawodach tyle wygrać. Czułam, że stanę na podium, wiedziałam że na tamten moment byłam dobrze przygotowana, na tyle na ile mi czas pozwolił, ale nie spodziewałam się, że tak pozytywnie zostanę odebrana przez sędziów.
Sonia Saternus: Jestem bardzo zadowolona. Zawsze bałam się zacząć współpracę z jakimkolwiek trenerem. Pewnego razu powiedziałam sobie „dobra to jest ta pora żeby sprawdzić siebie, czy dam radę trzymać ustaloną dietę oraz trening przez kogoś”, dlatego wybrałam się do Natalii Włoszczyk, trenerki, która ma swoją siłownie „Body Star Gym” w mojej okolicy zamieszkania. Współpracowałyśmy ok. 2-3 miesiące. To Natalia zobaczyła we mnie potencjał i zaproponowała, abyśmy wysłały moje zdjęcia Pawłowi (Paweł prowadzi Natalię od dobrych kilku lat także nie bałam się, byłam wręcz zadowolona bo obserwowałam go od dawna na IG i było to małe marzenie być w jego teamie).
Paweł jest profesjonalistą, to widać po tym jakie sukcesy osiągają jego podopieczne, potrafi powiedzieć wprost co trzeba zrobić, wyjaśnić dlaczego tak a nie inaczej, umie wysłuchać drugą osobę.
Sonia Saternus: Aktualnie przygotowuje się na sezon jesienny. Prawdopodobnie kolejne wyjście na scenę będzie we wrześniu.
Dalszych planów nie mam, nie lubię wybiegać w przyszłość także skupiam się na tym miesiącu.
Zostaje. Moje debiuty w tej federacji zapamiętam bardzo dobrze. Organizacja tych zawodów była genialna. Klimat, dbałość o każdy szczegół oraz bardzo miła atmosfera. Nie mam powodu rezygnować z federacji NPC.
Wysportowane kobiece sylwetki spodobały mi się już w szkole podstawowej. Będąc dzieckiem uczęszczałam na hale sportową, gdzie korytarz był oklejony plakatami kobiet z różnych zawodów sylwetkowych, od tamtego czasu każdemu mówiłam że to jest piękne!
Z czasem zaczęłam sama ćwiczyć w domu, próbować zmienić swoją sylwetkę i udało się. Schudłam ponad 10kg. Z roku na rok zaczęłam swoje treningi na siłowni, z czasem inni ludzie zaczęli sami mi mówić, że się nadaje do bikini, na scenę. Także po upływie kilku lat stwierdziłam, że to czas spełnić w końcu swoje marzenie.
Mam 3 topowe zawodniczki, które mnie motywują, są to:
Janet Layug
Allison Testu
Klaudia Ignasiak (moja nauczycielka od pozowania, tegoroczna zwyciężczyni karty PRO)
Jestem tylko człowiekiem, słabsze dni były, są i będą. Najprostsza dawka motywacji to stare zdjęcia. Lubię wracać do zdjęć, wspomnień gdzie moja „forma” była zupełnie inna. Widzę wtedy swój progress i wiem, że to co robię nie idzie na marne a wręcz przeciwnie.
Na samym początku rodzice nie do końca potrafili zrozumieć mojej pasji, z boku słyszałam „po co ci to”, nie miałam ochoty nikomu tego tłumaczyć po co to robię, robiłam swoje bez względu na to co słyszałam. Z czasem, zauważyli że biorę te przygotowania na poważnie, widzieli jak się zmienia moja sylwetka, ile pieniędzy na to wydaje. Bliscy, znajomi, moje dziewczyny z pracy, kierownictwo bardzo miło zareagowali na wiadomość że biorę udział w takich zawodach, gratulowali odwagi oraz kibicowali. Naprawdę czułam się rewelacyjnie mając tyle serdecznych osób wokół siebie, trzymających za mnie kciuki. To właśnie oni widzieli moje „zwątpienie, zmęczenie czy bezradność” bo takie dni też były, wiedzieli kiedy podejść i powiedzieć dobre słowo. Za każdym razem kiedy bywał gorszy dzień odkładałam telefon na bok, to wystarczyło. Zajmowałam się oklejaniem stroju startowego, chodziłam na spacery. Wystarczyło zająć głowę zupełnie czymś innym.
Według mnie najlepsze u mnie są górne partie, barki.
Ulubione ćwiczenia to:
Wznosy hantli bokiem
Żołnierskie wyciskanie
Arnoldki
Odnośnie dolnych partii to:
Hip thrust
Wyprosty tułowia na ławce rzymskiej (kiedyś było to znienawidzone ćwiczenie przeze mnie)
Cable kickback