X
X
Menu główne
Menu kategorii
facebook

Sylwester Wilk o motywacji do treningów, nie tylko w dobie pandemii

14 maja 2021

Sylwester Wilk - trener, Mistrz Polski na 600 m, półfinalista Ninja Warrior. Sportowiec, który w nieszczęśliwym wypadku stracił nogę, ale nie stracił chęci do życia i uprawiania sportu.

1. Sylwek poznaliśmy się kilka lat temu w jednym z warszawskich klubów fitness. Wówczas zapamiętałam Cię jako pozytywnie zakręconego sportowca, głównie biegacza, który cieszy się życiem i nigdy nie odpuszcza. Coś się zmieniło? :)

Sylwester Wilk: Na ten moment jedyna większa zmiana jaka zaszła w moim życiu to taka, że kiedyś przede wszystkim byłem sportowcem, a po godzinach prowadziłem treningi - teraz jestem głównie trenerem, pracuję ze swoimi zawodnikami codziennie, a po godzinach zajmuje się swoimi treningami. Oprócz tego robię też masę innych rzeczy. Coraz częściej biorę udział w różnych sesjach zdjęciowych czy nagraniach. Staram się nie zamykać swojej kariery jedynie w tematyce sportowej.

2. Jesteś inspiracją dla wielu osób. Raz, że udało Ci się wyjść z wielu uzależnień, dwa – wypadek nie przekreślił Twoich sportowych planów. Ba! Nawet mam wrażenie, że ciśniesz jeszcze mocniej. Jak Ci się to udało?

Sylwester Wilk: Kluczowe w moim przypadku było wsparcie, które dostałem od ludzi po wypadku. Dostałem od nich mnóstwo energii, którą potem wykorzystałem. Dzięki ich wsparciu, zarówno psychicznemu jak i finansowemu, bardzo szybko stanąłem na nogi - dosłownie i w przenośni.

Sylwester Wilk

3. Czy wypadek przemodelował Twoje życiowe priorytety? Zweryfikował przyjaźnie? A może zyskałeś nowych znajomych?

Sylwester Wilk: Zrozumiałem, jak ważne w życiu jest otaczanie się dobrymi ludźmi. Sam zawsze starałem się być dobrym człowiekiem i pomagać innym. Po wypadku cała ta energią, którą się dzieliłem z innymi wróciła do mnie ze zdwojoną siłą. Fakt, że prawie zginąłem pozwolił mi docenić tych ludzi, rodzinę którą mam. Pozwolił mi cieszyć się z małych rzeczy. Nigdy wcześniej bym nie pomyślał, że cieszyć się będę ze zwykłego chodzenia, a jak założyłem pierwszy raz protezę po dwóch miesiącach od amputacji to aż łzy mi pociekły ze szczęścia. Zacząłem doceniać życie.

4. Jakie sportowe plany przed Tobą? Masz jakiś cel, do którego teraz dążysz?

Sylwester Wilk: Na ten moment moim głównym celem jest udział w Paraolimpiadzie w 2024 roku w Paryżu. Głównie na tym się skupiam. Po drodze realizuje jakieś mniejsze cele - np. już po 4 miesiącach od amputacji pobiegłem swój pierwszy powypadkowy Runmageddon pokonując wszystkie przeszkody. Obecnie patrzę nie tylko na swoje cele, ale przede wszystkim na cele moich podopiecznych. Ich sukcesy traktuje tak samo jak swoje, z każdego podium się cieszę, jakby to było moje podium.

Sylwester Wilk

5. Nadal jesteś trenerem personalnym. Gdzie prowadzisz zajęcia i czy, zainteresowanie treningami, zwłaszcza w dobie pandemii jest duże?

S.W.: Ja akurat poradziłem sobie w bardzo prosty sposób. Po ponownym zamknięciu siłowni stwierdziłem, że nie ma co liczyć na jakieś dłuższe odblokowanie branży fitness więc dość szybko przeprowadziłem się do większego mieszkania, gdzie przerobiłem jeden pokój na studio treningowe. Zainteresowanie po zamknięciu siłowni było spore. Ja zresztą nigdy nie narzekam na brak klientów. Większość moich podopiecznych to zawodnicy szykujący się do zawodów czy to biegowych czy do Runmageddonu. Prowadzę także osoby początkujące, które dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportem i ich treningi ze mną są ich pierwszymi treningami w życiu. Zawsze staram się opiekować swoimi klientami w sposób kompleksowy dlatego oprócz klasycznego treningu siłowego moją specjalizacją jest także trening funkcjonalny czy trening rehabilitacyjny. Prowadzę też zajęcia grupowe w ramach działań mojej drużyny Wilk Trenuje Family. Są to treningi outdorowe, zarówno biegowe jak i przeszkodowe.

6. Czy sam doświadczyłeś jakiś problemów związanych z pandemią? Motywacja Ci nie minęła?

S.W.: Najgorsze było pierwsze pół roku. Nikt z nas nie wiedział kiedy to się skończy. Przyszedł taki moment, gdy stwierdziłem, że mam dosyć nic nie robienia i to właśnie wtedy zacząłem działać. Sam też miałem lekki zastój w swoich treningach. Na szczęście jestem osobą, która potrafi odpowiednio zmotywować samego siebie, więc nie było ciężko wrócić do starego rytmu. Na ten moment pracuje tyle samo, a nawet trochę więcej niż przed pandemią.

Wilk

7. Czy udział w Tańcu z Gwiazdami czy Ninja Warrior otworzył Ci jakieś nowe drzwi? Pomógł w rozwinąć pasje?

S.W.: Na pewno nie w tak dużym stopniu, jak ludziom się wydaje. Nic się nie zmieniło w kwestii prowadzenia treningów czy pozyskiwania klientów. Ludzie przychodzą do mnie trenować nie dlatego, że byłem w Tańcu z Gwiazdami tylko dlatego, że wiedzą że jestem dobrym trenerem. Programy telewizyjne, w których brałem udział czyli TzG i Ninja Warrior Polska otworzyły mi natomiast furtkę do rozwoju w mediach i show-biznesie. Od kiedy zacząłem pojawiać się w telewizji dostaje coraz więcej różnych propozycji. Systematycznie uczestniczę w różnych promocyjnych sesjach zdjęciowych, zagrałem w dwóch teledyskach, promuję różne marki - ale wtedy i tylko wtedy, gdy jest to zgodne ze mną. Nie widzę nic złego w promowaniu dobrej marki zajmującej się sprzedażą suplementów, ale odrzucam wszelkie propozycje promocji rzeczy takich jak olejki cbd czy jakieś tanie gadżety.

8. Dałbyś jakieś rady osobom, które w wyniku jakiejś tragedii życiowej straciły chęć do życia, popadły w depresję i nic ich nie cieszy? Czy pracujesz z takimi osobami?

S.W.: Nigdy nie czułem się osobą kompetentną, żeby dawać ludziom rady. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że nie ma takiego problemu, którego nie da się rozwiązać. Miałeś wypadek, zacznij współpracę z rehabilitantem żeby wrócić do sprawności. Masz problem z akceptacją danej sytuacji? Idź do psychologa, który Ci w tym pomoże. Straciłeś kontrolę nad piciem? Idź na terapię. Na każdy problem jest jakieś rozwiązanie tylko ludzie na siłę próbują tego rozwiązania nie znaleźć. Wiele lat spędziłem na terapiach grupowych i indywidualnych u różnych terapeutów. Nauczyłem się dzięki temu, jak sobie radzić. Nie z problemami. Tylko z samym sobą. Bo tak naprawdę to my sami stwarzamy i wyolbrzymiamy większość problemów, które nas spotykają. Jedno jest pewnie. Nie można się poddawać i trzeba robić swoje.

Przeczytaj także

x
Zapisz się do newslettera