X
Zdaniem specjalistów inicjatywa "Aktywny powrót do szkół" jest poprawna, ale niedopracowana. Przede wszystkim brakuje rozwiązań, które już teraz pozwoliłyby uczniom poprawić kondycję i koordynację ruchową.
Tymczasem polskie dzieci tyją na potęgę. Zajęcia w wersji online nie są skuteczne i nie zachęcają dzieci do ich wykonywania. Dodatkowo nikt nie kontroluje, czy dziecko faktycznie te zajęcia odbyło. W trakcie całkowitego lockdownu dzieci dostawały tak bzdurne zadania, jak pływanie na sucho czy zwis z balustrady.
Środowisko trenerskie (wielu trenerów pracuje jako nauczyciele WF) jest załamane i podkreśla, że zadawanie dzieciom, jako pracy domowej wykonania konkretnych ćwiczeń bez nadzoru może tylko pogłębić złe nawyki. Istnieje też spore ryzyko kontuzji.
Okazuje się też, że niektórzy trenerzy ograniczają prowadzenie lekcji WF do części teoretycznej. Dzięki temu minimalizują ryzyko kontuzji i odpowiedzialności za uczniów, ale też zniechęcają dzieci do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego.
Specjaliści zdają sobie sprawę z problemu, ale jednocześnie nie do końca widzą idealne rozwiązanie. Okazuje się bowiem, że zgodnie z przepisami prawa, lekcje wychowania fizycznego muszą obywać się na sali gimnastycznej lub innym, specjalnie przystosowanym obiekcie. Dodatkowo odpowiedzialność za uczniów w trakcie lekcji ponoszą właśnie nauczyciele. Poza tym, jak podkreślają WF-iści, dzieciom brakuje też motywacji do jakiegokolwiek większego wysiłku.
Eksperci i trenerzy apelują więc do rodziców, aby motywowali swoje dzieci do uprawiania sportu czy wspólnego, aktywnego spędzania czasu. Chodzi m.in. o wspólne piesze wycieczki, przejażdżki rowerowe, tenis czy basen.
Polecamy także:
