X
X
Menu główne
Menu kategorii
facebook

Branża Fitness przeciw obostrzeniom nałożonym na kluby fitness

07 sie 2020
źródło: onet.pl
Na dzisiejszej konferencji Minister Zdrowia przedstawił zmiany w zakresie obostrzeń epidemicznych, które od najbliższej soboty 8.08 mają wejść w życie w powiatach oznaczonych jako “tzw. strefa czerwona”. Wśród miejsc, które mają zostać zamknięte w powiatach oznaczonych na czerwono, są m.in. kluby fitness. – To dla nas zupełnie niezrozumiałe – mówi założyciel Polskiej Federacji Fitness Tomasz Napiórkowski.
Łukasz Szumowski poinformował o planowanym wprowadzeniu dodatkowych obostrzeń w 19 powiatach z największym przyrostem zakażeń. Powiaty mają zostać podzielone na żółte i czerwone, a ich lista ma być aktualizowana dwa razy w tygodniu, w oparciu o liczbę zakażeń na 10 tys. mieszkańców. Jeśli przekroczy ona 12 przypadków – powiat oznaczony będzie kolorem czerwonym, a od 6 do 12 – powiat zyska kolor żółty.
W tzw. “czerwonych powiatach” obowiązkowe będzie m.in. noszenie maseczek (także na zewnątrz) oraz zamknięcie klubów fitness. Natomiast nadal będzie można korzystać z basenów. Z tymi planami nie zgadzają się przedstawiciele branży fitness.

Przedstawiciele branży fitness czują się pokrzywdzeni

– Z poziomu branży uważamy to za nielogiczne rozwiązanie, biorąc pod uwagę, że baseny, gdzie odnotowano pierwsze przypadki zakażeń, pozostają otwarte. Wesela odbywają się przy ograniczonej liczbie gości, a tak naprawdę to na nich wykryto najwięcej ognisk koronawirusa. W branży fitness, zarówno w Polsce, jak i za granicą, takich ognisk nie odnotowano – podkreśla Tomasz Napiórkowski, założyciel Polskiej Federacji Fitness.

Tomasz Napiórkowski zwrócił uwagę na to, że branża fitness zastała zamrożona jako jedna z pierwszych, a otwarta prawie na samym końcu, co spowodowało liczne straty. – Kolejne ograniczenia w którymkolwiek powiecie doprowadzą do przedsiębiorczej śmierci. Żeby tego uniknąć, należałoby wprowadzić podobne obostrzenia, jak na weselach lub przywrócić te, które były już stosowane w branży, czyli ograniczenia liczby ćwiczących do jednej osoby na 10 mkw. oraz zwiększenie dystansu do dwóch metrów – wymienia.

Trener zwraca uwagę na to, jak istotną rolę odgrywają kluby fitness. – Po raz kolejny, niestety błędnie, nadano naszej branży niewłaściwy priorytet. Naszym głównym zadaniem i misją, którą wykonujemy codziennie podczas pracy z klientami, jest budowanie odporności, zdrowia i poprawianie kondycji fizycznej, co w dobie pandemii powinno mieć znaczenie kluczowe – przypomina.

Zdaniem Tomasza Napiórkowskiego istnieje ogromna różnica między całkowitym zamknięciem biznesu, a wprowadzeniu ograniczeń w celu zachowania bezpieczeństwa. – Egzamin ze stosowania środków bezpieczeństwa branża fitness zdała wzorowo i z tej racji powinniśmy ponosić żadnych konsekwencji – stwierdził.

Treningi na siłowniach i w klubach fitness nie wiążą się z podwyższonym ryzykiem rozprzestrzeniania koronawirusa SARS-CoV-2 – wskazuje badanie naukowców z Uniwersytetu w Oslo. Warunkiem jest jednak zachowanie zasad bezpieczeństwa.

Badanie pod kierunkiem prof. Michaela Bretthauera z Uniwersytetu w Oslo zostało przeprowadzone w grupie 3764 osób w wieku od 18 do 64 lat. Uczestnicy badania zostali podzieleni na dwie grupy. Pierwsza korzystała z siłowni i klubów fitness (pięć różnych obiektów otwartych od 22 maja), a druga – kontrolna, nie odwiedzała obiektów sportowych.

W siłowniach, do których uczęszczali badani nie można było korzystać z pryszniców i sauny, ćwiczący mieli natomiast dostęp do szatni. Konieczne było zachowanie odległości 1 metra na zajęciach o mniejszej intensywności oraz 2 metrów na zajęciach o dużej intensywności. Narzucono również ścisłe normy dbania o higienę rąk oraz dezynfekcję powierzchni i sprzętu sportowego. W obiektach obowiązywały limity osób.

Po dwóch tygodniach wszyscy przeszli test na obecność koronawirusa, a po trzech tygodniach sprawdzano, czy występują u nich kliniczne objawy choroby. Okazało się, że zaledwie jedna osoba z całej badanej grupy miała test pozytywny i była to osoba biorąca udział w treningach. Dowiedziono jednak, że zaraziła się ona poza siłownią – w miejscu pracy.

Naukowcy zbadali również obsługę klubów fitness, która pracowała w obiektach w trakcie eksperymentu. Spośród 91 pracowników zgodę na wykonanie testów wyraziły 83 osoby. Żaden z pracowników nie został zakażony koronawirusem podczas badania.

Według dr. hab. Ernesta Kuchara, specjalisty medycyny sportowej i chorób zakaźnych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego obiekty sportowe i rekreacyjne, które stosują się do wytycznych i norm wprowadzonych w związku z epidemią, są bardziej bezpieczne niż wiele innych miejsc użyteczności publicznej.

– W siłowniach i klubach fitness znacznie skuteczniej niż np. w sklepach czy komunikacji miejskiej możemy dbać o prawidłową dezynfekcję, czy zachowanie dystansu społecznego. Te dwa czynniki są podstawowymi metodami profilaktyki zakażeń koronawirusem. Dodatkowo w większości obiektów sportowych prowadzona jest ewidencja wizyt klientów, dzięki czemu w razie pojawienia się ewentualnego zagrożenia epidemicznego sprawnie można dotrzeć do osób, które znajdują się w grupie ryzyka – skomentował specjalista cytowany w informacji prasowej przesłanej PAP.

Co ważne, w trakcie norweskiego badania siłownie i kluby fitness stosowały zabezpieczenia sanitarne podobne do tych, które obowiązują aktualnie w Polsce. Dotyczą one utrzymania dwumetrowej odległości między osobami ćwiczącymi, limitu osób przebywających jednocześnie na siłowni, czy podwyższonych procedur higieny. Wiele z tych rozwiązań, jak np. dezynfekcja sprzętu sportowego przez klienta po każdym jego użyciu, jest od lat standardem obecnym w polskich siłowniach. Obecnie obsługa klubów zwiększyła jednak częstotliwość działań serwisów sprzątających.

W opinii dr. Kuchara uprawianie sportu w obecnej sytuacji epidemiologicznej przynosi znacznie więcej korzyści zdrowotnych niż zagrożeń. – Regularna aktywność fizyczna poprawia naszą kondycję, ogólny stan zdrowia, nastrój i sprzyja budowaniu odporności, co ma kluczowe znaczenie także w kontekście zachorowań na koronawirusa – zaznaczył dr Kuchar.

Kto poniesie koszty zamknięcia siłowni?

Na koniec Tomasz Napiórkowski poruszył kwestię, która zdaje się być najistotniejsza z punktu widzenia właścicieli klubów fitness. – Korzystając z okazji, zadajemy tu pytanie otwarte (które również zostanie wysłane do Ministerstwa Rozwoju), kto i w jaki sposób pokryje koszty utrzymania (czynsze, pensje pracowników) u tych podmiotów, które z dnia na dzień zostały zamknięte. Pamiętajmy, że cała branża funkcjonuje na około 40% obrotach drugi miesiąc po wcześniejszych 3 miesiącach zamknięcia. A decyzje tego typu torpedują wszelkie wysiłki odbudowania zaufania wśród klientów naszych klubów – podsumował.

Polecamy także

Ministerstwo Sportu wspiera działania FPF promujące aktywność fizyczną
x
Zapisz się do newslettera