Dług tlenowy to zjawisko wynikające z niewystarczającej podaży tlenu w stosunku do intensywnej pracy poszczególnych mięśni. Właśnie przez to wytwarza się kwas mlekowy, który może powodować ból trwający od 24 do 72 godzin. To jednak tylko jedna z teorii, bowiem nie ma naukowych dowodów, że to właśnie on powoduje dyskomfort. Sam kwas zostaje wydalony z organizmu do dwóch godzin po ćwiczenia, więc nie może być bezpośrednią przyczyną dolegliwości. Faktem jest natomiast, że przy intensywnym wysiłku fizycznym (szczególnie bez rozgrzewki) delikatnemu naruszeniu ulegają włókna mięśniowe. W czasie ćwiczeń są one napięte, a błona je otaczająca ulega uszkodzeniu. Nie jest to groźne dla organizmu. Po kilku dniach ból ustępuje, a mięśnie stają się bardziej elastyczne, rozbudowane oraz naprężone. Z każdym kolejnym wysiłkiem „przyzwyczajają się” do coraz większych obciążeń. Mimo to zakwasy po treningu potrafią skutecznie uprzykrzyć życie.
Czytaj również: NAJLEPSZY TRENER WSZECH CZASÓW - JOSÉ MOURINHO
Żeby nie musieć się martwić, że ćwiczenia na następny dzień przyniosą ze sobą ból, należy pamiętać o kilku zasadach. Pierwszą z nich jest właściwe stopniowanie aktywności fizycznej. Osoba, która wcześniej nie uprawiała sportu nie powinna od razu wybierać się 10 kilometrowy bieg. Właściwe rozplanowanie ćwiczeń to klucz do uniknięcia przeciążenia organizmu. Stopniowe zwiększanie intensywności pomoże szybciej zregenerować ciało i jednocześnie doprowadzi go do lepszej dyspozycji.
Jeszcze jedną złotą zasadą, o której warto pamiętać, jest postawienie na wartościową rozgrzewkę. By zakwasy po treningu się nie pojawiały, należy poświęcić na nią nawet 10-15 minut. Delikatne cardio przed intensywnymi ćwiczeniami, a także rozruszanie poszczególnych partii ciała przed aktywnością siłową na pewno przełożą się na złagodzenie nieprzyjemnych objawów. Warto również postawić na chwilowe roztrenowanie po cięższych ćwiczeniach. Szybki spacer po intensywnym biegu, kilka ćwiczeń na rozciąganie po zajęciach siłowych, a także głębokie aktywności oddechowe pozwolą ustabilizować efekty treningu, pozwolą na prewencję urazową i przyczynią się do zmniejszenia dyskomfortu.
O czym jeszcze warto pamiętać? O tym, że rodzaje aktywności się od siebie różnią. Mistrz biegania mimo tego, że schodzi poniżej 4:45 na kilometr i przyzwyczajony jest do długich dystansów, może zareagować zakwasami na trening stricte siłowy. Pływak może mieć problemy po intensywnym treningu fitness, a miłośniczka pilatesu po rabacie. Wszystko wynika z tego, że różne partie mięśniowe używane są do różnych aktywności. Niekoniecznie więc jedne ćwiczenia zapewniają „ochronę” przed zakwasowymi skutkami innych.
Czytaj również: KONOPIE. O CO CHODZI?
Zakwasy mogą być naprawdę dokuczliwe. Najczęściej pojawiają się na dzień po treningu i potrafią uprzykrzać życie przez kolejne dwa, trzy dni. Co więc zrobić, by szybciej się ich pozbyć? Jest na to kilka sposobów.
Jednym z nich jest delikatny masaż obolałych miejsc. Dzięki poprawie ukrwienia miejsca bólowego, do mięśnia dostarczane jest więcej tlenu, co przyspiesza regenerację. Świetnym rozwiązaniem jest również sauna, która rozgrzewa organizm. Nie tylko wspomaga proces dochodzenia do siebie, ale również wpływa na oczyszczanie organizmu i wypacanie toksyn. Zamiennie stosować można także ciepłe kąpiele.
Niektóre źródła wspominają także o tym, by następnego dnia po intensywnym wysiłku fizycznym udać się na basen. Woda ma pomagać w rozluźnieniu spiętych i nadwyrężonych mięśni. Należy pamiętać jednak, by trening basenowy był mniej intensywny. Szybkie pokonywanie kraulem kolejnych długości może pogorszyć objawy.
Nie poleca się natomiast stosowania środków przeciwbólowych. Zakwasy po treningu nie są nimi zwalczane, a jedynie maskowane. Nadmierne spożycie tego typu leków negatywnie wpływa na wątrobę. Wolno natomiast trenować dalej. Ważne jednak, żeby w jak najmniejszym stopniu obciążać sfatygowane mięśnie.
Sprawdź nas także na Facebooku
Zawód Trener