Bartek Bartkowski: Moja pasja do sportów sylwetkowych zrodziła się dosyć późno. Nigdy nie sądziłem, że będę zawodnikiem…. ale od początku…. W bardzo młodym wieku, jako dziecko, interesowałem się głownie piłką nożna, ale próbowałem też różnych innych sportów (judo, piłka ręczna). Bardzo lubiłem też pływać i przy tym sporcie zostałem na długie lata. Trafiłem do klubu pływackiego MZOS PŁOCK i tam rozwijałem swoją karierę, lecz nie odnosiłem wielkich sukcesów. W latach licealnych postanowiłem zmienić zainteresowanie i przerzuciłem się na treningi siłowe w domu, ponieważ musiałem coś trenować. Nie wiedziałem, co chce robić, lecz szybko to pokochałem i tak zaczęła się moja przygoda z kulturystyką. Pierwszy karnet na siłowni, pierwszy trening na siłowni i przerodziło się to w pasję z, której nie potrafiłem zrezygnować. Z biegiem czasu i reżimu treningowego, zacząłem coraz bardziej o tym myśleć i tak zrodził się pomysł wzięcia udziału w zawodach sportów sylwetkowych. Zacząłem się przygotowywać i jak pierwszy raz wyszedłem na scenę to czułem się tam bardzo dobrze, a wręcz dumnie. Nie umiałem pozować lecz jakoś sobie poradziłem, co mi pozwoliło wygrać. Po wygranej głód był jeszcze większy i tak startuje do teraz.
Bartek Bartkowski: Myślę, że kategoria fitness plażowe jest popularna wśród zawodników, tak bardzo ponieważ jest łatwiejsza do osiągnięcia, tutaj nie trzeba mieć wielkich mięśni, aby wygrywać, liczą się proporcje oraz główna prezentacja. Uważam także, że sylwetka w fitnessie plażowym jest milsza dla oka i nie każdy chce wyglądać jak zawodnicy z ciężkich kategorii.
Bartek Bartkowski: Jest to bardzo fajne pytanie, ponieważ o dziwo moja motywacja wzrosła, gdy inni narzekali to ja zaciskałem zęby i robiłem swoje. Na początku nie miałem gdzie trenować, wiec treningi robiłem w domu, później treningi na drążkach pod chmurką, pandemia wpłynęła na moją sylwetkę bardzo dobrze nie poddałem się a wręcz dało mi to kopa. Trzeba szukać rozwiązań a nie rozkładać ręce i czekać na oklaski lub, że samo się zrobi.
Bartek Bartkowski: Szczerze mówiąc, nie wiem czym ich pokonałem, wszyscy byli przygotowani na 100%, jak wszedłem na backstage i zobaczyłem chłopaków to sobie pomyślałem „co ty tu chłopie robisz” ale najbliżsi mi kibicowali, wiec wyszedłem na scenę i po prostu się bawiłem, a wynik przyszedł sam z siebie. To pytanie trzeba by było zadać sędziom - co kierowało nimi podczas decyzji.
Bartek Bartkowski: Ja do swojego treningu podchodzę bardzo intuicyjnie, łącze czasem 2 systemy w 1, wiec tutaj nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć, bo wygląda to bardzo zróżnicowanie. Mogę jedynie powiedzieć, że lubię trenować blisko upadku mięśniowego i zauważyłem, że ta metoda bardzo dobrze się u mnie sprawdza, przy ćwiczeniach maksymalnie się skupiam, tak aby mięsień trenowany, był jak najmocniej zaangażowany do pracy.
BB: Moim podopiecznym przychodzi się łatwo zmotywować, lecz zauważyłem, że niektórym ciężko jest tą motywację utrzymać na dłuższą metę. Nie sztuką jest bowiem mieć słomiany zapał lecz długofalowe zacięcie. Zauważyłem, że ludzie oczekują zbyt wiele, chcą zmienić swoją sylwetkę w miesiąc, a niestety tak się nie da, jest to proces który wymaga etyki pracy i cierpliwości. Wracając do motywacji staram się współpracować z osobami, które mają etykę pracy i dają z siebie 100%.
BB: Co do planów startowych, aktualnie muszę poddać się zabiegowi chirurgicznemu, lecz cały czas będę pracować nad sylwetką i jak będę gotowy, to na pewno podejmę decyzje o startach, lecz obecnie nie mam żadnych planów.
BB: Największym marzeniem sportowym to być jednym z najbardziej popularnych i jednym z najlepszych zawodników na świecie, chciałbym być wzorem dla innych i móc przekazywać im wiedzę i motywację, a także móc zapewnić bardzo dobry byt mojej rodzinie.
Dzięki!