Daniel Czaja: Jest to kategoria do 80kg w której waga zawodnika może wynosić maksymalnie 80kg. Sylwetka musi być odtłuszczona i symetryczna.
Daniel Czaja: Aktualnie odpoczywam po intensywnym wiosennym sezonie startowym. Moje plany pośrednio związane ze sportem to pomóc w otwarciu nowej siłowni Castle Fitness w Malborku, w której będę menagerem i w której z pewnością będę się przygotowywał do kolejnych zawodów. PZKFiS jest dla mnie przeżytkiem historii i w tej federacji nie mam zamiaru startować. Wolę zawody, które organizują inne federacje gdzie zawodnik czuje się komfortowo, ma zapewnioną wodę, przekąski, "głupie" ręczniki papierowe a rywalizacja na scenie odbywa się na wysokim poziomie.
Daniel Czaja: Zarówno zawodników jak i „amatorów”. Są to zupełnie dwie inne formy współpracy, ale w obydwu przypadkach pomoc i spełnianie ich marzeń dostarcza mi radość i zadowolenie, że udało mi się pomóc komuś w realizacji jego czy jej marzenia.
D.Cz: Nie ma żadnej tajemnicy! Sukces to ciężko przepracowane lata w tworzeniu tego, co wnosimy na scenę. I tak naprawdę jeśli nie ma formy, niema tej definicji i separacji mięśnia to "na szybko" nic nie zrobimy. Końcowy efekt, który widzimy to odpowiedni proces i zabiegi, które musimy przeprowadzić ale to już tak naprawdę trwa kilka dni i jest materiałem na inny wywiad...
D.Cz: Trenuje "coś tam" praktycznie całe życie. Były biegi przełajowe, biegi z przeszkodami, maratony czy ultra biegi i gdzieś tam zawsze przewijała się siłownia. Nabierając masy mięśniowej w końcu musiałem zdecydować albo bieganie albo kulturystyka. Wybrałem to drugie... Natomiast typowe treningi kulturystyczne rozpoczołem w roku 2013 i trwają do dzisiaj... Największą motywacja są dla mnie osoby, które zgłaszają się samemu po pomoc, bo widzę wtedy co zaniedbanie aktywności fizycznej i złe wybory żywieniowe mogą zrobić z człowiekiem i do jakich dramatów doprowadzić...
D.Cz: Grzegorz jest moim trenerem od 2014r. I póki co, zmieniać na innego nie zamieżam. Przez te lata oboje nauczyliśmy się na jakie bodzce i jak reaguje moje ciało. Jaka dieta jest dla mnie najlepsza i co najważniejsze w ostatnich tygodniach - gdzie ja już nie potrafię tego zrobić - to on ocenia postępy i wyznacza, jaką drogą podążymy do wybranego celu... Przez te kilka lat z trenera stał się kolegą i jak sądze przyjacielem, któremu dużo zawdzięczam... No i nawet na moim ślubie musiał zachować trzeźwą głowę, w końcu był na nim świadkiem...;)
D.Cz: Zakroki z użyciem podestru na maszynie smitha, z powodu kontuzji odcinka lędzwiowego mój zakres ćwiczeń na nogi jest ograniczony, a to ćwiczenie nawet z niewielkim ciężarem sprawia że nogi płoną i nigdy nie ma słabego treningu. No i najmocniejsza partia to nogi, w każdym razie tak mówią...
D.Cz: Nie mam ulubionej sylwetki, każdy jest inny i ma inną budowe, inną długość mięśni czy miejsca przyczepów. Staram się cały czas polepszać swoje proporcje bo wiem, że skopiować się kogoś w tym sporcie nie da... Ale poprawić własne ciało zawsze można a ideały są jak gwiazdy: piękne ale nieosiągalne...
D.Cz: Moim zdaniem to rygor dietetyczny. Niestety jeśli zaczynamy myśleć poważnie o startach w zawodach to musimy mieć świadomość, że aby sylwetka naprała odpowiedniego odtłuszczenia to przez kilka miesięcy musimy znaleźć się w stanie ujemnego bilansu kalorycznego a tego dużo osób nie wytrzymuje... No bo urodziny, imieniny, kino, wyjazd i nagle okazuje się, że chcą się przygotować do zawodów ale najlepiej z dietą od poniedziałku do piątku bo w weekend zawsze coś... A tak się po prostu nie da...
D.Cz: Podstawą jest dobry trener, który przeprowadzi nas „za rękę” przez pierwsze starty.
Wytrwałość, konsekwencja i wiara w siebie...
D.Cz: Jeśli robi się coś co się kocha to nie ma poświęcenia, to realizacja samego siebie. Jest to moja odskocznia, miejsce gdzie psychicznie odpoczywam i się oczyszczam. Razem ze mną trenuje również moja żona, jeździ ze mną na zawody, towarzyszy mi w każdym etapie przygotowań. Pomaga mi i wspiera, za co jestem ogromnie wdzięczny, bo wiem, że nie wszyscy mają takie szczęście... Okres zawodów to nasza wspólna przygoda, gdzie w fajnych wydarzeniach można poznać rewelacyjnych tak samo zakręconych ludzi.